DietaNajnowszeSuper Wygląd

Trzech największych wrogów odchudzania

Trzech największych wrogów odchudzania 1
27.8Kodsłon

Odchudzanie się bez podstaw wiedzy jest jak rzucenie się na głęboką wodę bez umiejętności pływania.

Nawet przy najwyższym zaangażowaniu i silnej woli nie możesz liczyć na efektywność, jeżeli twoje działania idą w złą stronę. Tracenie niechcianych kilogramów to nie tak łatwy proces, jak opisuje się w reklamach.

Przede wszystkim nie wystarczy wziąć magicznej kapsułki, by zobaczyć efekty po kilku dniach.

Istnieją wprawdzie szybkie spalacze tłuszczu, ale kto o zdrowych zmysłach korzysta z niezdrowych środków?

Najlepiej odchudzać się powoli i z głową, by mieć pewność, że efektami będziemy się mogli nacieszyć jeszcze przez długi czas. Zapewne masz już ogólniki wiedzy o swoim ciele i starasz się dalej kształcić, co jest bardzo dobrym posunięciem.

Zmiana wyglądu ciała na atrakcyjniejszy to w gruncie rzeczy nauka na błędach. Ludzie wypróbowują różne metody i odrzucają te, które zawiodły. Ty masz to szczęście, że żyjemy w XXI wieku i oprócz doniesień o domniemanym działaniu danej metody, dysponujesz także wiedzą od naukowców.

Co ważne, jest to wiedza pewna i poparta w setkach eksperymentów. W tym artykule przedstawię ci trzech największych wrogów twojej walki z balastem, o których rzadko się mówi, a jeżeli już, to niekonkretnie.

Wróg numer 1- Cukry

Nieprzypadkowo węglowodany proste znalazły się na pierwszej pozycji tej listy. Na ogół winę za nadwagę zrzucamy na tłuszcze, a pewne badania naukowe dowiodły, że szczury karmione węglowodanami tyły szybciej, niż te karmione tłuszczem.

Wszystko dlatego, że cukry podnoszą poziom insuliny we krwi. Insulina jest hormonem niezbędnym do kontrolowania poziomu glukozy, a gdy jej poziom jest wysoki, spalanie tłuszczu nie zachodzi.

Logiczne więc, że węglowodany muszą zostać ograniczone do minimum, jeżeli chcesz schudnąć.

Zastąp je dużą ilością białka, które nie dość, że syci i nie tuczy, odbudowuje nasz organizm, począwszy od organów wewnętrznych, na mięśniach skończywszy.

Swoją drogą, niedobory białka są częste u osób ograniczających kalorie, co dla ich ciała jest tragedią, albowiem aby odbudować małe zniszczenia, których codziennie doznaje organizm, potrzeba dużo białka.

Kiedy go nie dostajemy z żywności, organizm automatycznie spala mięśnie, by pobrać trochę budulca. Mięśnie ważą więcej od tłuszczu, toteż na wadze widzimy dużo niższą liczbę, a oponkę na brzuchu dalej widać.

Wtedy ludzie są zdziwieni, ale ty już nie popełnisz ich błędu, prawda?

Wracając do węglowodanów- odrzuć wszelkie źródła tych, które uwalniają energię szybko. Do określenia, które to produkty, pomoże ci indeks glikemiczny, który dla określonego produktu przyjmuje różne wartości od 1 do 110, przy czym im niższa wartość, tym wolniej uwalnia się energia z danego pokarmu, a to jest pożądane.

Produkty z wysokim IG muszą zostać ograniczone do minimum, gdyż im częściej je spożywamy, tym bardziej jesteśmy narażeni na wahania energii, jak również zmniejszamy wrażliwość na insulinę.

Im ktoś jest wrażliwszy na ten hormon, tym mniej go potrzebuje do kontrolowania poziomu glukozy. Z kolei ludzie z opornością insulinową, która może być spowodowana właśnie jedzeniem dużych ilości cukrów, nadwagą, paleniem papierosów bądź stresem, wymagają stale zawyżonej produkcji tegoż hormonu przez trzustkę, co w konsekwencji może prowadzić do cukrzycy.

Węglowodany proste mają to do siebie, że ich nadmierna ilość jest zwyczajnie zamieniana na tłuszcz, co jest dla organizmu zapasem na ewentualne „gorsze dni”. Niestety nie wiemy, jak całkowicie wyłączyć mechanizm tworzenia tłuszczowych zapasów, ale możemy go w pewien sposób zahamować.

Tu pomogą ci niektóre przyprawy. Pierwsza z nich to klasyczny pieprz. Zawarta w nim piperyna znacząco zapobiega powstawaniu nowych komórek tłuszczowych.

Pieprz cayenne jest jeszcze skuteczniejszy. Dla przyśpieszenia spalania już utworzonych komórek tłuszczowych zaleca się spożywanie cynamonu, imbiru, curry, zielonej herbaty, bądź… kakao. O ile nie jest przesadnie posłodzone, pomoże ci efektywniej spalać niechciane kilogramy.

Wróg numer 2- wolny metabolizm

Metabolizm to kwestia genów, ale nie oznacza to, że możemy traktować nasze wolniejsze trawienie jako wymówkę. Mamy bowiem wpływ na szybkość tego, w jakim czasie żołądek rozkłada pokarmy.

Zalecam stosowanie masażu dolnych partii brzucha przez 15 minut dziennie, na czczo. Innym sposobem na zwiększenie tempa przemiany materii jest wypicie rano dwóch szklanek zimnej wody, bo aby ją ogrzać, nasz organizm wydaje dodatkową energię.

Ponadto spożywaj ostre potrawy, ponieważ zawarta w papryce chili kapasicyna (związek odpowiadający za jej palący smak) także ma właściwości przyśpieszające metabolizm.

Najgorsze co możesz zrobić dla swojego metabolizmu, to brak ruchu. Każda aktywność fizyczna go przyśpiesza, a najlepszy jest trening na siłowni z ciężarami. Naukowcy zaobserwowali u ochotników, którzy przez zaledwie godzinę zmagali się ze średniej wielkości ciężarami, ćwicząc całe ciało, znacznie szybsze trawienie nawet 24 godziny po skończonej sesji!

Pomyśl więc, czy nie warto pomęczyć się godzinę, by potem przez dobę spalać tłuszcz?

Należy jednocześnie odrzucić fałszywe przekonania, że ciężary nie są dla kobiet. Nawet po 10 latach przerzucania żeliwa żadna kobieta nie zmieni się w „potwora”.

Umięśnione jak mężczyźni, mało atrakcyjne zawodniczki, napawające nas lękiem, które widzimy na zawodach kulturystycznych, aplikują sobie duże dawki sterydów.

One wybrały swoją drogę, ale ty nie musisz przecież iść na zawody. Skorzystaj śmiało z porad trenera na siłowni, który dobierze dla ciebie urozmaicony zestaw ćwiczeń i pokaże ci jak je prawidłowo wykonywać, a wkrótce zobaczysz, co to znaczy trawić szybko.

Zwróć również uwagę na odpowiednią ilość spożywanego błonnika. Im więcej będzie go w twojej diecie, tym lepiej.

Błonnik nie jest trawiony, ale działa jak przepychacz, pozwalając treści pokarmowej poruszać się szybciej. Co więcej, jedna z odmian błonnika, czyli beta-glukan, zawarty na przykład w płatkach owsianych, po spożyciu wiąże się z wodą, tworząc galaretowatą warstwę na ścianach żołądka.

Ta błonnikowa warstwa jest ochroną przed kwasami, ale również zapełnia nasz żołądek, przez co czujemy się syci.

Wróg numer 3- przekąski

Mam tu na myśli te niezdrowe, takie jak czipsy, batoniki, czy żelki. Wielu z nas postanawia codziennie raczyć się nagrodą za ciężką pracę i sięga po coś pysznego.

Polecam ograniczyć takie wyskoki do jednego tygodniowo. Przekąski możemy również zamienić na zdrowsze. Dobrym pomysłem będą orzechy, które w swoim składzie mają bardzo dużo różnych pierwiastków, zdrowe tłuszcze obniżające poziom cholesterolu, czy białko.

O ile nie masz uczulenia na żaden typ orzechów, możesz jeść garść dziennie, przy czym polecam sięgać po różne rodzaje. Czy znasz orzechy brazylijskie, nerkowce, bądź makadamia?

Jeśli nie, spróbuj, a zapewne ci posmakują. Inną zdrową przekąską są suszone owoce. Wiele z nich zakwasza organizm, ale możesz ten efekt zniwelować, jedząc razem z nimi coś odkwaszającego.

Znakomitą zawartość potasu i błonnika mają suszone banany. Plasterki z suszonych jabłek również są niegłupim wyborem. Jeżeli wolisz owoce w pierwotnej formie, spożywaj maksymalnie dwa dziennie, gdyż mają w składzie trochę cukru.

Innym wariantem na zagłuszenie uczucia głodu między i tak skromnymi posiłkami na diecie mogą być wafle ryżowe. Duża zawartość błonnika i niska kaloryczność czyni je pomocnymi w walce z balastem, o ile nie posmarujesz ich dżemem, czy Nutellą.

Wybierając przekąski, upewniaj się, że są niskokaloryczne, nie zawierają chemicznych dodatków i w mają szeroką gammę witamin i minerałów. Często na niskokalorycznej diecie cierpimy z powodu niedoborów różnych substancji odżywczych, toteż musisz prowadzić urozmaiconą dietę.

Zostaw odpowiedź

livefree.pl
Autor nad autorami. Tajemniczy i mądry. Przeszedł już niejedno i ma ogromny bagaż doświadczeń, którymi chce dzielić się tutaj na portalu.