Nikt z nas nie ma idealnej diety, ponieważ jest to z praktycznej strony niemożliwe. Należy jednak pamiętać o tym, że przestrzeganie pewnych zasad dietetycznych znacząco zmniejsza ryzyko zapadnięcia na nowotwór.
Bardzo przykrym zjawiskiem jest zaniedbanie swojego ciała poprzez dostarczane mu złego jakościowo paliwa w postaci śmieciowego jedzenia.
Coraz częściej zapadamy na nowotwory, ludzie robią się coraz bardziej nierozważni i w konsekwencji odsetek tych, którzy umierają na nowotwór, znacząco się zwiększa. Po usłyszeniu diagnozy mówiącej, że mamy jakiegoś złośliwego guza, z początku jesteśmy w szoku i nie dowierzamy.
Potem przychodzi rozpacz, a nawet myśli samobójcze. U niektórych pojawia się myśl o walce. Lecz jak mamy walczyć z nowotworem bez wiedzy?
Nie da się, dlatego też chciałbym, aby coraz więcej osób zostało uświadomionych, że raka da się pokonać i wcale nie wymaga to wielkich nakładów finansowych, czy też szukania magicznego eliksiru.
Pierwszym czynnikiem kluczowym jest nastawienie psychiczne- o nim wspomniałem w tym artykule.
Drugim ważnym sprzymierzeńcem w walce z niechcianą chorobą jest zdrowe odżywianie. No trak, ale co to znaczy zdrowe?
Spory odsetek ludzi zastanawia się nad tym, co wkłada na talerz, dopiero wtedy, kiedy przychodzi poważna choroba. Ja mam nadzieję, że to podejście się zmieni i będziemy mogli zmniejszyć grono osób zmagających się z rakiem.
Przedstawię zatem wam, moi szanowni czytelnicy, kilka fundamentalnych zasad walki z nowotworem, które można także zastosować z powodzeniem jako profilaktykę.
Rezygnacja z mięsa i nabiału
Przejście na weganizm (styl życia zakładający sprzeciwienie się wyzyskowi istot słabszych, między innymi przez zrezygnowanie ze spożywania wszelkich produktów od nich pochodzących) ma swoje przesłanki etyczne, z którymi możesz się spierać, co jest zrozumiałe, bo etyka jest pojęciem szerokim, natomiast nie możesz podważyć faktu, iż weganizm ratuje przed rakiem, ponieważ jest na to wiele dowodów.
W internecie jest oczywiście możliwość znalezienia relacji osób, którym weganizm pomógł, ale nie musisz im wierzyć na słowo, ponieważ za chwilkę dowiesz się, co takiego ma w sobie wegańska dieta, czego nie ma żadna inna.
Nie będę nikogo nakłaniał do zmiany spojrzenia na etykę, ponieważ masz wybór i jeżeli zechcesz, nadal możesz spożywać zwierzęta, ale musisz się liczyć z tym, że weganie najrzadziej chorują na raka, co jest oczywiście statystycznie i naukowo potwierdzone.
Jeżeli już masz nowotwór, być może to będzie dla ciebie ostatnia deska ratunku, a jeżeli chcesz mu zapobiegać, możesz puki co nie odczuwać potrzeby rezygnacji z mięsa i nabiału, co jest niejako zrozumiałe, bo póki nie masz kłopotów i wierzysz, że mieć ich nie będziesz, nie chcesz profilaktyki.
Życzę ci, abyś nie musiał się borykać z taką trudnością jak rak, ale zapamiętaj te porady w razie czego, ponieważ los czasem jest pełen przykrych niespodzianek. Pocieszające może być to, że nawet połowiczne ograniczenie mięsa i nabiału działa na ciało oczyszczająco.
Pamiętaj, że to twoje życie i zrobisz z nim, co zechcesz, ale głupio byłoby, aby zdrowie przeleciało ci koło nosa, prawda?
Nie sugeruj się więc moim, dla niektórych irytującym propagowaniem weganizmu, ponieważ robię to jako stosunkowo obiektywny obserwator działania zmian w diecie na me ciało.
Przy każdym punkcie opisującym szczegółowo działanie wegańskiej diety na raka podam jako taką alternatywę, abyś mógł nawet teraz, bez rezygnacji z mięsa w miarę dobrze niwelować ryzyko zachorowania na raka.
Spokojnie, weganizm to ostateczność, nie musisz z dnia na dzień wyrzucać z lodówki kiełbas!
Wiem, że smakuje całkiem dobrze 🙂 Ale jako weganin muszę ci zdradzić, co daje mi moja dieta. Przemyślenia zostawię tobie. Więc do dzieła:
Odkwaszenie
Tu właściwie leży sedno sprawy- większość osób ma zakłócony stan homeostazy (równowagi wewnętrznej) poprzez nadmiar kwasów.
Nieświadomie jesteśmy truci przez nie, co przekłada się na powstawanie chorób. Ostatnio badacze odkryli, że rak może rozwijać się TYLKO w kwasowym środowisku, a więc im bardziej zasadową krew masz, tym mniejsze szanse na zachorowanie, no i większe szanse na pokonanie nowotworu.
Od razu podam trzy dobre sposoby na odkwaszenie organizmu, tak jak obiecałem, aby ci, którym przejście na weganizm nie do końca odpowiada, też skorzystali. Nazwijmy więc weganizm drastycznym krokiem.
Krokiem łagodnym będzie zakupienie cytryn i picie soku z nich każdego dnia. Tak, tak są w smaku kwaśne i to całkiem mocno kwaśne, jednak kwas po strawieniu zmienia się w silną zasadę, tym samym optymalizując nasze PH.
Drugi sposób to polubienie ogórków lub niesolonych soków pomidorowych- te dwa warzywa mają silne właściwości alkalizujące.
Sposób trzeci (i zarazem najlepszy, wykluczając całkowity weganizm oczywiście) na powrót do homeostazy to zakupienie kombuchy., Tak zwany grzybek herbaciany fermentuje w herbacie, tworząc szereg cennych witamin i związków poprawiających odporność, a także kwas glukoronowy wraz z podobnymi mu kwasami, mającymi oczywiście właściwości podobne do naturalnego kwasu z cytryny- tj. po procesie trawienia są zasadowe.
Jeżeli chodzi o „ostatnią deskę ratunku” jaką jest niejedzenie nabiału, już tłumaczę, że działa to w ten sposób, że to głównie nabiał i mięso są najbardziej zakwaszające, więc prosty wniosek nasuwa się sam: nie jesz ich- nie jesteś tak narażony na zakwaszenie.
Dodatkowo weganin je statystycznie dużo więcej warzyw i owoców, które to w większości mocno alkalizują organizm. A jak już wspomniałem- nie ma nadkwasoty- nie ma raka.
Odtrucie
Tutaj namiastką weganizmu będzie zakupienie błonnika w aptece, albowiem to właśnie ten niedoceniany wielocukier odpowiada za większość zalet diety wegańskiej.
Jedząc mięso i nabiał, zwyczajnie się zapychamy i nie mamy miejsca na błonnik. Statystyczny Polak spożywa go w ilości 30-50% dziennej rekomendacji, co w połączeniu z tendencją mięsa/ nabiału do zapychania jelit i gnicia, tworzy mieszankę wybuchową.
W naszych jelitach niestrawione resztki są zjadane przez bakterie gnilne, które to wydzielają mnóstwo toksyn, a te, przez ściankę jelita dostają się do krwi i stamtąd… właściwie wszędzie.
No, chyba że wspomożesz się błonnikiem! Nie dość, że przyśpieszy metabolizm, tym samym oczyszczając jelita z gnijących odpadów, to wiąże toksyny oraz żywi dobre kultury bakterii (probiotyki).
A im więcej masz w jelicie bakterii dobrych, tym mniejsze pole do popisu mają te odpowiedzialne za gnicie. Możesz sobie zwizualizować tragedię, jaka odgrywa się w jelitach, gdy jest w nich za mało błonnika, wpisując w wyszukiwarkę grafiki hasło „kamienie kałowe”, ale ostrzegam, że widok ten do przyjemnych nie należy.
Możesz też rozrobić białko roślinne w wodzie i po wypiciu celowo nie umyć naczynia, aby zobaczyć, po ilu dniach zacznie śmierdzieć, co wskazuje na gnicie. Tak samo zrób z białkiem serwatkowym na mleku, a odczujesz fetor zdecydowanie szybciej.
Białko roślinne ma mniejsze tendencje do gnicia, jest mniej kwasotwórcze i do tego lekkostrawne. Zawsze występuje w parze z błonnikiem, a więc nie ma weganina, który by nie spożył dziennej dobowej racji tegoż istotnego i lekceważonego składnika pokarmowego, chyba że rzeczony weganin celowo nie będzie jadł nic.
Proponuję więc i tobie zwiększone spożywanie błonnika, który możesz znaleźć otrębach pszennych, owsiance, czy też kaszy, jako substytucie ziemniaków, albo w specjalnych preparatach błonnikowych.
Daruj sobie jednak tabletki z błonnikiem- mają go tytle, co kot napłakał. Lepsze są rozpuszczalne granulki do picia.
Antyoksydanty
Anty… co?! Inaczej mówiąc- przeciwutleniacze.
Są to związki organiczne, które zwalczają wolne rodniki. Rodniki są z kolei wolnymi cząsteczkami tlenu, które uszkadzają DNA komórek.
Powstają przez całe życie, ale najwięcej ich produkują osoby trenujące lub żyjące w stresie, no i odpowiadają za powstawanie nowotworów, szybsze starzenie się i spadek odporności. Rozsądnie byłoby jeść dużo przeciwutleniaczy, jednak to wcale nie takie łatwe.
W wielu produktach żywnościowych znajdziesz sztuczne odpowiedniki antyoksydantów, jednak nie łudź się, że są jakkolwiek pomocne w profilaktyce i leczeniu raka. Bynajmniej!
Wykazano wręcz, że mogą być toksyczne! Stawiaj więc na naturalne preparaty z apteki albo po prostu na owoce i warzywa. Najwięcej przeciwutleniaczy ma winogron, pomidor, kakao, zielona herbata, czosnek, czy też cytrusy.